Projekt denko - październik 2019



Jak wiecie, postanowiłam spróbować dojść do minimalizmu w szafie - zarówno tej z ubraniami, jak i kosmetykami, więc wzięłam się za zużywanie produktów, które miałam w domu. Dłuższy wpis na temat moich postępów we wszystkich kategoriach pojawi się w grudniu, ale już teraz mogę Wam napisać, że najlepiej idzie mi z redukowaniem kosmetyków do pielęgnacji. Wiele miałam opakowań podróżnych, które wystarczają jedynie na kilka razy, więc szybko się ich pozbywam. 

Przez miesiąc zużyłam 25 produktów - miałam 61, zużyłam 25, kupiłam 2 (maskę do włosów, bo była w dobrej cenie i olejek z kwasami), dostałam 6 (co konkretnie możecie zobaczyć we wpisie o październikowych darmowych produktach), więc aktualnie jest ich 44, a cel to 28. W tym wpisie chciałabym się z Wami podzielić wrażeniami na temat tego, co zużyłam.

1. Płyny micelarne- zużyłam 2- różowy z Garniera (400 ml-13 zł) oraz Yves Rocher Hydra Vegetal (390 ml-39 zł), oba dobrze zmywały makijaż, więc bez sensu przepłacać i tego drugiego ponownie bym nie kupiła. 


2. Do mycia twarzy - również skończyłam 2 produkty - peeling Biotaniqe (75 ml-13 zł), który działał słabo, może sprawdziłby się do bardzo delikatnej cery, ale ja nie widziałam efektów jego stosowania. Drugi produkt od Yves Rocher- krem do mycia twarzy Sensitive Vegetal i znów nie czułam, żeby skóra była po nim dobrze oczyszczona, a do zmywania makijażu nie nadawał się w ogóle, jedynie rozmazywał wszystko na twarzy. 


3. Serum- znów 2 produkty i ciągle bez rewelacji - pierwsze zużyłam serum pod oczy Daytox Eye Wonder (14 ml-100 zł), które miało konsystencję wody i działanie chyba również, bo efektów po prostu nie było. Znalazłam je w kalendarzu adwentowym, ale gdybym zapłaciła za nie regularną cenę to byłabym zła. Skończyłam też serum Nuxe Nuxellence Detox (50 ml-192 zł) i tutaj również nie było efektu WOW, którego spodziewam się przy kosmetykach za takie pieniądze (ja akurat dostałam za darmo tubkę 15 ml). Nie polecam, szukam dalej. 


4. Maski - tutaj z obydwu byłam zadowolona, a używałam Loreal Czysta Glinka przeciw niedoskonałościom (50 ml-30 zł) oraz Eveline Botanic Expert (50 ml-13,50 zł). Jeśli miałabym kupować ponownie to wzięłabym Eveline, efekt jest taki sam, więc bez sensu przepłacać za to, że produkt jest w szklanym słoiczku. 

5. Żele pod prysznic - miałam tutaj miniaturki z kalendarzy adwentowych- 3 z Yves Rocher i 1 z Annayake. Z YR pachną pięknie, nie mam im nic do zarzucenia, ten ostatni niestety ma bardzo pudrowy zapach i sama na pewno bym go nie kupiła.


6. Balsamy do ciała - zużyłam 2 - z Kolastyny Hydra Energy (250 ml-7 zł), który był tak stary, że już go chyba nie produkują, niczym się nie wyróżnia i więcej bym go nie kupiła. Drugi był balsam z Neutrogeny Hydro Boost (400 ml-19 zł, ja dostałam go do testów ze strony wizaż.pl) i  tutaj konsystencja była bardzo fajna- wodnista, ale krem szybko się wchłania, ładnie pachnie i ma opakowanie z pompką, co bardzo lubię w balsamach, więc po ten na pewno sięgnęłabym ponownie. 


7. Produkty do włosów skończyłam aż 4 - szampon odbudowujący z Yves Rocher (300 ml-13 zl) to największa porażka z tych produktów- włosy były po nim suche i splątane, gdybym nie używała po nim maski to pewnie bym ich nie rozczesała. Odbudowujący krem do włosów na noc (150 ml-26 zł) również z Yves Rocher- bez szału, po użyciu rano włosy wyglądały na tłuste. Suchy olejek 3w1 z Eveline (150 ml-20 zł)- miałam wrażenie, że włosy po jego użyciu robiły się bardziej suche jak tylko się wchłonął. I szampon Kerastase (250 ml-80 zł), który jako jedyny sprawdzał się świetnie, a włosy po nim były miękkie i rozczesywały się bez problemów, ale cena skutecznie od niego odstrasza. Ja nie lubię wydawać tak dużo na kosmetyki, więc jak widzicie coś drogiego to na 99% dostałam to w prezencie, w tym wypadku od mamy. :) 


8. Inne - wypróbowałam płatek oczyszczający StarSkin 7 Second Overnight Mask i było to ciekawe, a skóra rano wyglądała fajnie, ale nie jestem przekonana do takiej pielęgnacji wszystko w jednym. Zużyłam też jedną maść od dermatologa, antyperspirant w sztyfcie Dove- bez zarzutów, krem do rąk z Yves Rocher- najbrzydszy zapach pasieki jaki mogli wybrać oraz 3 pasty do zębów (i wreszcie otwartą mamy tylko jedną! :D)


Jak widzicie, zużyłam dużo produktów, ale w większości nie byłam z nich zadowolona. Jeszcze sporo przede mną, ale już widzę dużą zmianę w mojej kosmetycznej szafce. Powiedziałabym nawet, że robią się prześwity i projekt kontynuuję w listopadzie. :D 

Komentarze

  1. Jeśli chodzi o nawilżenie włosów, to bardzo dobre są maski do spłukiwania marki Babcia Agafia (są wycofywane z rynku, można je dostać w wielu miejscach w promocji). Nie obciążają włosów, co dla mnie jest istotne, bo moje włosy są ciężkie, grube, szybko się przetłuszczają. Z niezmywalnych z kolei lubię olejki do włosów Avonu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nigdy nie widziałam tej marki w żadnej drogerii, a teraz staram się omijać je szerokim łukiem, więc pewnie nie załapię się na promocyjne ceny, ale jeśli kiedyś wpadnie mi w oko to będę pamiętać, żeby wypróbować. :) Za to za Avon'em nie przepadam, nie podoba mi się taka sieć dystrybucji i jeśli chciałabym coś zamówić to później ciągle byłabym zasypywana 'super ofertami' i namawiana do złożenia kolejnego zamówienia, a tego nie lubię.

      Usuń
    2. Mój "związek" z Avon jest długi i był dość burzliwy - od 2007 roku działałam w jego strukturach jako konsultantka, potem jako lider sprzedaży (miałam własną grupę konsultantek) i szło mi bardzo dobrze, Avon był moim stałym źródłem dochodu, ale na początku tej dekady zrezygnowałam z udzielania się jako sprzedawca MLM. Miałam swoje powody (opisałam je kiedyś u siebie we wpisie "Bogata kobieta złapana w sieć"). Dość powiedzieć, że nadal u nich figuruję jako konsultantka, ale zamawiam tylko dla siebie i najbliższych, jeśli czegoś potrzebują. Jednocześnie "góra" wie, że nie mają na mnie naciskać i pytać o składanie zamówień, bo zerwę wtedy wszelkie kontakty z nimi. Tak więc na spokojnie zamawiam sobie u nich przez internet kosmetyki 2-4 razy w roku i odbieram w paczkomacie. Głównie właśnie szampony, odżywki i olejki, plus szminki i tusze do rzęs - najbardziej mi odpowiadają. Pozostawiłam sobie status konsultantki, bo dzięki temu mam 15% lub więcej zniżki (największe notuję w okolicach świąt, bo zamawiam dodatkowo prezenty dla rodziny; zamówienia są większe, to i rabat rośnie). Znam kilka osób, które tak jak ja tylko z uwagi na te upusty nadal figurują w Avon jako konsultantki, mimo że aktywnie nic nie sprzedają ;-)

      Ich kosmetyki można też znaleźć na Allegro. Konsultantki czasem dostają w gratisach dodatkowe kosmetyki, tego potem nie idzie zużyć w terminie, więc wystawiają je na OLX czy Allegro, żeby im zapasy nie rosły w nieskończoność. Ceny zwykle dają niższe, niż normalnie.

      Usuń

Prześlij komentarz