Finansowe podsumowanie kwietnia 2021


Kwiecień bardzo nam się dłużył przez lockdown i kombinowanie jak zapewnić dziecku opiekę. Oprócz tego znów mieliśmy nieplanowane wydatki na auto. Dopiero w ostatnim tygodniu dostaliśmy wstępne decyzje kredytowe. Bank ING, do którego się przychylamy kazał uzupełnić wniosek o jakąś bzdurę, której zazwyczaj nie wymaga (stan magazynowy działalności męża, który wynosi 0, bo nie sprzedaje żadnych towarów) i przez jeden dokument, który muszą zweryfikować, ostateczna decyzja wydłuża się o kolejne tygodnie... Dom na razie stoi i czeka aż strop wyschnie, w maju powinien być zrobiony dach i ścianki działowe. Myślę, że po tym etapie zrobię drugą część podsumowania wydatków związanych z budową domu. W kwietniu budowa kosztowała nas 54.000 zł.

Coś o nas: małżeństwo przed 30 bez kredytów (teraz już naprawdę ostatni raz), obydwoje pracujemy, jesteśmy w trakcie budowy domu, nasz syn ma 2 lata i chodzi do żłobka.

Poniżej nasze zestawienie, które zawiera kolejno plan -> faktyczny wydatek -> różnicę.

Pierwsza kategoria bez zmian. Dom to stała kwota 1000 zł, którą dokładamy do jedzenia i rachunków do czasu naszej wyprowadzki. 

Jestem bardzo zadowolona z tej kategorii, szczególnie z jedzenia w pracy. Moim postanowieniem było nic nie kupić w kwietniu i się udało! :) 

Duża kwota na ubrania spowodowana jest tym, że kupiłam 2 pary sandałów, żeby zobaczyć, które będą lepsze (niestety dla tak małego dziecka brak możliwości przemierzenia butów stacjonarnie jest problematyczny) i dalej do mnie nie dotarły. Już za obie pary zapłaciłam, więc chciałam je umieścić w budżecie, ale jedną z tych par będę odsyłać. Zrobiliśmy duży zapas pieluch. Oprócz tego Klusek miał urodziny i szczepienie. To zdecydowanie najdroższa kategoria w tym miesiącu nawet po odliczeniu prezentów, które dostał. 

Nawet nie chce mi się pisać o tym aucie. Mam nadzieję, że to koniec wydatków do sierpnia, gdy płacimy OC i AC. 

Nasze wydatki w ryzach. Zarezerwowałam wakacje nad morzem w czerwcu. Nie planowaliśmy tego, ale się cieszę. Za 6 nocy dla 3 osób ze śniadaniami i kolacjami wyszło 1920 zł z czego 500 zł zapłacimy z bonu turystycznego, więc w sumie wyjdzie nas to 1420 zł +obiady, atrakcje i paliwo. Liczę, że zamkniemy się w 2500 zł.

Wiele razy pisałam, że chciałabym aby nasze wydatki były na poziomie 4000-4500 zł, ale w tym roku udało nam się osiągnąć taki wynik tylko w styczniu. Nie uważam, że to nierealistyczne założenie, po prostu są rzeczy, na których nie chcę oszczędzać- jak buty dla dziecka, płatne szczepienia czy prezenty dla najbliższych i nie chcę na siłę ciąć wydatków, żeby tylko zejść poniżej jakiejś kwoty dopóki te wydatki są planowe. Jak się udaje osiągnąć taki wynik to jestem bardzo zadowolona, ale jak jest więcej to też nie uważam, że to tragedia. 

Komentarze

  1. Aż mi się nie chce wierzyć. 300 złotych na miesiąc na jedzenie dla dwóch dorosłych osób (zakładam, że jedzenie dziecka jest ujęte w pozycji "kaszki")? Toż to wychodzi 5 złotych dziennie na osobę - na cały dzień! To nie pomyłka? Co wyjecie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zrzucamy się na jedzdnie i opłaty 1000 zł wraz z moimi rodzicami i bratem do czasu kiedy tu mieszkamy i to jest w pierwszej kategorii, te 300 zł to dodatkowe rzeczy, które kupujemy tylko dla siebie. :)

      Usuń

Prześlij komentarz