Finansowe podsumowanie września 2020


Wiem, że wpisy pojawiają się bardzo nieregularnie, ale sierpień i wrzesień przyniosły spore zmiany. Przeprowadziliśmy się od teściów (byliśmy tam od połowy marca do końca lipca) do moich rodziców, zaczęłam szukać pracy i znalazłam taką, która mi odpowiada (biurowa, z umową o pracę, poniżej 30 minut dojazdu). Miałam zaczynać już 1 września, ale Klusek na początku źle znosił żłobek, więc pracodawca poszedł mi na rękę i poczekał na mnie do października, a my spokojnie zrobiliśmy adaptację. Wstępnie na 20 października jesteśmy umówieni u notariusza, żeby kupić działkę, więc idą kolejne wielkie zmiany i ogromne wydatki, dlatego tak ważna jest teraz dla mnie kontrola budżetu.

Coś o nas: małżeństwo przed 30 bez kredytów, przez ostatnie pół roku pracował jedynie mąż, od października ja również wracam do pracy, nasz syn ma półtora roku i chodzi do żłobka. 

Poniżej nasze zestawienie, które zawiera kolejno plan -> faktyczny wydatek -> różnicę.


Na początku miesiąca wkładamy po 1000 zł do koperty w kuchni (my, rodzice i brat z dziewczyną)  i z tego kupowane jest jedzenie i płacone są rachunki. Oprócz tego ta kategoria niewiele się zmieniła.


Jedzenie to drobne zakupy, zachcianki i rzeczy kupione tylko dla nas, a nie dla wszystkich (np. mrożona pizza jak jesteśmy tylko ja i mąż). W pracy byłam 2 dni zanim dogadałam się z szefem, że zacznę miesiąc później i już zdążyłam coś tam kupić. Pozostałe kategorie niedoszacowane, ale jesień i zima nie sprzyjają jedzeniu na mieście, więc myślę, że będzie lepiej. Obyśmy tylko tego nie nadrobili w lekach. 


W tej kategorii duże zmiany- doszedł żłobek i jak czesne jest stałe, tak wyżywienie wyliczają na podstawie obecności (9 zł za dzień). Musiałam uzupełnić Kluskową garderobę, a przed nami jeszcze zakup zimowych butów, czapki, rajstop itp. W kaszkach i słoikach duża kwota, ale wiem, że będzie coraz mniejsza, bo syn je już właściwie wszystko, więc słoiki będą tylko awaryjnie, a kaszkę chcemy zacząć dawać raz dziennie. W maju pisałam, że Rossmann podniósł ceny artykułów, które stale kupowaliśmy i teraz podniósł je znowu, więc przestaliśmy tam kupować. Pieluchy Babydream 4 w marcu kosztowały 19,50, w maju 25, a aktualnie jest to 27 zł, czyli skok aż o 7,50! To podwyżka o 38% względem pierwotnej ceny. 


We wrześniu mieliśmy niespodziewaną naprawę, a od października zaczniemy dużo więcej wydawać na benzynę, bo będę dojeżdżać 20 km do pracy. Daje to 200 km tygodniowo i około 900 km miesięcznie. Półtora roku temu nie mieliśmy samochodu, a teraz poważnie zastanawiamy się nad zakupem drugiego.


W moich wydatkach głównie depilacja laserowa, która chodziła za mną od porodu. Jestem po 2 sesjach i efekt jest spektakularny, chciałabym się z całą kuracją wyrobić do końca roku. Prezentów w tym miesiącu dużo, bo obydwoje z mężem mieliśmy urodziny, oprócz tego kupiłam też prezenty na listopadowe imprezy. 


Zamknęliśmy ten miesiąc poniżej 6000 zł z czego jestem bardzo zadowolona biorąc pod uwagę nowe wydatki. Chciałabym, żebyśmy w przyszłości tej kwoty nie przekraczali, a idealnie byłoby zejść do 5000 zł.

Jako, że przez ostatnie 4 miesiące moimi jedynymi wpływami był zasiłek dla bezrobotnych (630 zł) i 500+ to zaczęłam wystawiać niepotrzebne ubrania, książki i inne graty na sprzedaż. Tym sposobem od czerwca odzyskałam 1653 zł (895 zł w samym wrześniu). W całym roku 2020 sprzedałam 357 rzeczy (też byłam w szoku, że tyle się tego zebrało), a do skarbonki wpadło 3773 zł, więc polecam porządki w szafach i na półkach. :D 

Komentarze

  1. Fajnie, że wróciłaś! Lubię czytać twoje podsumowania, sami mamy małe dziecko (też zaczyna przygodę ze żłobkiem, ma rok - idzie opornie). Ciekawa jestem - sprzedajesz też rzeczy po synku? Sama kupuję na OLX np. kurtki zimowe dla dziecka, ale jakoś nie mam ręki do sprzedaży.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, sprzedałam wszystko do rozmiaru 80 (teraz nosi 86-92). Większość sprzedałam na vinted, ale kilka też na OLX'ie. Nie przepadam za tym drugim, bo nie ma opcji wystawiania komentarzy, a wiele razy już miałam sytuację, że podawałam swoje dane, a ktoś nie robił przelewu. Też nigdy nie myślałam, że mam rękę do sprzedaży, ale wystarczy adekwatna cena i chętni się znajdą, bo widuję rzeczy, które nowe kosztowały 70 zł, a ktoś używane wystawia za 60 zł (bez gwarancji, paragonu +wysyłka itp.) . Dla mnie taka wyjściowa cena to połowa ceny zakupu, ale były i paczki, które sprzedawałam 3 zł/sztuka. :)

      Usuń
    2. Ja na OLX się już przejechałam z paczką za pobraniem (ostatni raz i nigdy więcej) - musiałam jeszcze ponieść koszty zwrotu rzeczy. Staram się sprzedawać z odbiorem osobistym, ale umawianie się z ludźmi to porażka. Przyjdą, nie przyjdą, nie zadzwonią, nie odwołają :/ Za to sama lubię kupować synkowi - czy to OLX czy fejsbukowe grupy mam, ale też z odbiorem osobistym. Lubię jednak sprawdzić co kupuję (głównie kurtki i bluzy). Ja przyjęłam zasadę że tak do 30-40% ceny nowej kupuję, wybór ogromny. Vinted jeszcze nie próbowałam.

      Usuń

Prześlij komentarz