5 nieoczywistych sposobów oszczędzania na jedzeniu


Prawie na wszystkich blogach z tematyką finansową znajdziemy porady, które każdy z nas czytał już wiele razy - kupować sezonowo, mrozić/robić przetwory, nie wyrzucać, czytać gazetki, planować posiłki, wiadomo :D Jest tego mnóstwo w internecie, ale każda rada, która się u nas sprawdzi i poprawi stan naszego budżetu jest na wagę złota, więc dorzucam moich 5 nieoczywistych sposobów oszczędzania na jedzeniu. :) 

***
1.  Nie wybrzydzaj - i nie chodzi mi tutaj o kupowanie najtańszych produktów, których jakość pozostawia wiele do życzenia, ale o chwilę refleksji na temat swoich zachcianek. Wiele razy przyłapałam się na tym, że w chlebaku jest 8 świeżych bułek, ale ja mam akurat ochotę na tosta, więc idę do sklepu i kupuję cały chleb, chociaż wiem, że nie damy rady tyle zjeść i część pieczywa wyląduje w koszu. To samo ze słodyczami - w szafce mam 3 czekolady, ale w sklepie nachodzi mnie chęć na tę konkretną, karmelową i muszę ją mieć. Od kwietnia staram się wyzbyć zapasów zanim kupię coś nowego. Z niektórymi produktami nie było problemu, ale na przykład słodkich smarowideł mamy mnóstwo i nie wiem kiedy je wszystkie zjemy- jest nutella, masło orzechowe, miód, kilka smaków dżemu - żadnego nowego słoika nie kupię aż połowy się nie pozbędziemy.

2. Porcjuj jedzenie - mój mąż zje każdą ilość, sam nakłada sobie ogromne porcje i widać to szczególnie na wakacjach czy w hotelach, gdzie jest szwedzki stół, a on kursuje z talerzem po czwartą dokładkę śniadania, ale i w domu jego jedzenie sporo kosztuje. Ostatnio z przerażeniem obserwowałam jak w ciągu jednej godziny zjadł porcję makaronu z sosem (400), bułkę z nutellą (350), pół kilo winogron (350), jogurt (150), koktajl truskawkowy (140) i porcję orzechów (180) - razem ponad 1500 kcal w tak krótkim czasie. Niestety odbija się to na jego wadze i musimy zacząć nad tym pracować. Staram się przygotowywać porcje dopasowane do jego zapotrzebowania (ale on ciągle coś dojada - to temat na osobny wpis). Mimo wszystko jest poprawa. Aktualnie orzechy porcjuję na paczki po 180-200 kcal, bierze sobie woreczek z porcją i go zjada. Gdy porcji nie było to zjadał całe opakowanie podczas jednego posiedzenia, na przykład torebkę orzechów laskowych- 150 gramów, czyli 1000 kcal i 12 zł wydanych na jedną przekąskę.

3. Ogranicz największą zachciankę - co zawsze ląduje w Twoim koszyku? Bez czego wieczór nie jest tak przyjemny jak mógłby być? Wiele osób powie, że to słodycze, chipsy, puszka piwa czy lampka wina, dla innych to będzie poranna kawa czy herbata przed snem. U mnie od lat to była cola. Jeden miesiąc ograniczenia i zobaczysz czy to faktycznie zachcianka, coś co poprawia Ci humor, ale umiesz się bez tego obejść w razie potrzeby (a Twój budżet przez ten miesiąc odetchnie) czy może jest to już uzależnienie i sama myśl o odstawieniu danego produktu powoduje u Ciebie zdenerwowanie i niepokój? Warto sobie uświadomić co jest zwykłym konsumpcjonizmem (który szybko można ukrócić), a z czym możliwe, że mamy większy problem.

4. Próbuj nowości - czy zawsze kupujesz te same płatki, to samo mleko, jesteś wierny jednej margarynie, ketchup masz zawsze ten sam? Jeśli tak to skazujesz siebie na wieczne przepłacanie za zakupy. Marki no name nie zachęcają kolorowymi opakowaniami i loteriami z nagrodami, nie inwestują w reklamę, rozpoznawalność czy najlepsze miejsce na półce (między innymi dzięki temu ich cena jest niższa), ale często są równie smaczne, składy mają prawie identyczne, a często nawet lepsze. Raz na jakiś czas warto więc sięgnąć po innego producenta, żeby sprawdzić czy nie można znaleźć smacznego zamiennika w niższej cenie. 

5. Sklep pokonuj na ślepo - nie oglądaj wszystkiego. W alejki, z których niczego nie potrzebujesz w ogóle nie wchodź. Nie masz na liście zakupów nic z chemii, więc po co pchasz się między półki z kosmetykami? Promocja na płyn do płukania nie jest oszczędnością, a zbędnym wydatkiem jeśli w domu masz jeszcze 4 inne w zapasie, a tego zaczęłabyś używać koło jesieni. Do tego czasu jeszcze 50 razy będzie jakaś super promocja na płyn w rożnych sklepach, więc nie kupuj go dzisiaj. Trzymasz w ręku listę, którą przygotowałaś w domu i wiesz, że masz na niej wszystkie rzeczy, których potrzebujesz- tego się trzymaj i nie dokładaj niczego ekstra. Im mniej czasu spędzisz w sklepie na bezsensownym chodzeniu, tym mniej pieniędzy wydasz, bo pierwsza zasada sprzedawców brzmi 'nie ma rzeczy, których nie potrzebujemy, tylko potrzeby, których jeszcze nie odkryliśmy' -nie daj się na to złapać. :D
***

A jakie są Wasze mało popularne metody oszczędzania? :) 

Komentarze